Ostatnia niedziela stycznia to od wielu lat bardzo ważny dla mnie dzień w roku. Dokładnie to już od 30-stu lat. Początkowo to była pierwsza niedziela stycznia. Wtedy to właśnie odbywały się kolejne finały Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Pamiętam dokładnie jak to wszystko się rodziło.
Jurek Owsiak wtedy był jednym z prowadzących audycję BRUM na antenie radiowej Trójki. Audycja była emitowana od poniedziałku do piątku po serwisie informacyjnym o 15:00 i trwała do 16:00. Nazwa BRUM nawiązywała do dźwięków wydawanych przez silniki motocyklów spod znaku Harley-Davidson lub gitar elektrycznych z rockowym przesterem, a Jurek prowadził ją zawsze w piątki. Podczas jednej z audycji Jurek rzucił pomysł by zebrać pieniądze na operację serduszka jakiegoś małego dziecka. Wtedy polska służba zdrowia była wielce niedoinwestowana. To były z 2 lub 3 lata po upadku komunizmu więc naprawdę było ciężko nie tylko w służbie zdrowia. Odzew sluchaczy przerósł najśmielsze oczekiwania Jurka. Uratowano wtedy nie tylko to jedno dziecko ale i sporo innych. Zachęcony sukcesem tej akcji Jurek stworzył Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.
Od początku byłem pod ogromnym wrażeniem idei WOŚP. Sam dołączyłem z kilkoma przyjaciółmi jako wolontariusz do 2-ego finału. W moim mieszkaniu był malutki osiedlowy sztabik Orkiestry. Rok później już byłem współorganizatorem koncertu podczas 3-go finału w łódzkim Centrum Kultury Młodych. Wtedy na jednej scenie wystąpiłem w duecie z niewidomą wokalistką Dorotą Krajewską. Oprócz nas wystąpił też w duecie z Sebastianem „Pepe” Łoskotem mój przyszły szwagier i wielki Przyjaciel Kamil Ramzi, a jedną z wolontariuszek była przesympatyczna harcerka Joasia Kowalska, która wtedy jeszcze nie nazywała się Kowalska. Dzisiaj Asia i Kamil wspierają „Godzinę dla Rockera”.Na koniec wystąpiła grupa Messalina z Bełchatowa, która wtedy miała swoje 5 minut na polskiej scenie rockowej. Kilka dni po finale pojechaliśmy grupą do siedziby fundacji. Wtedy po raz pierwszy poznałem Jurka. Człowiek z sercem na dłoni. Wywarł na mnie mega pozytywne wrażenie. Potem jeszcze kilka razy tam byłem przy okazji organizowania innych koncertów. Za którymś razem podwiózł nas na dworzec Centralny dostawczakiem fundacyjnym, przy okazji dając nam kilka gadżetów pamiątkowych z drugiej edycji amerykańskiego Woodstock z roku 1994. Dzisiejszy dzień spędzę pewnie na oglądaniu relacji z 32.. Finału WOŚP. Oczywiście zasilę konto fundacji jakąś kwotą. Mam nadzieję, że w przyszłym roku wrócę do czynnego wspierania i że uda mi się wystąpić na scenie razem z Rocker’s Art Garage… WOŚP to dla mnie ważna sprawa. I zawsze będę stawał w obronie tej idei jaka jej przyświeca. I naprawdę skręca mnie i mam torsję gdy widzę te ohydne porównania WOŚP do jakichś akcji faszystowskich itp. Tyle w tym temacie.